Forum - BOKSER.ORG
Robert Guerrero - Wersja do druku

+- Forum - BOKSER.ORG (http://forum.bokser.org)
+-- Dział: O BOKSIE SŁÓW KILKA (/forum-5.html)
+--- Dział: Bokserzy (/forum-14.html)
+--- Wątek: Robert Guerrero (/thread-2196.html)

Strony: 1 2 3 4 5


RE: Robert Guerrero - Gogolius - 18-07-2017 08:42 AM

Robert Guerrero zakończył karierę.
"Dziękuję Bogu za taką karierę. Pochodzę z małego miasteczka, a osiągnąłem naprawdę dużo. Jako młody chłopak wierzyłem w siebie, ale i tak nie wyobrażałem sobie, że mógłbym boksować na oczach milionów kibiców. To była długa i trudna droga, wiodąca przed tysiące rund sparingów. Nic nie zostało mi dane za darmo, do wszystkiego musiałem sam dojść. Nigdy nikogo nie unikałem i spotykałem się z najlepszymi. Zaczynałem karierę w kategorii super koguciej, a kończyłem ją w półśredniej, z rywalami ważącymi więcej o 25 funtów niż ci pierwsi. Dziękuję wszystkim, którzy wspomagali mnie przez te wszystkie lata".

Bardzo dobra decyzja. Boksował w zbyt wysokiej dla siebie kategorii, przestał walczyć na dystans i za pomocą sprytu - musiało się to tak skończyć.


RE: Robert Guerrero - Martin - 25-07-2017 08:39 AM

Guerrero jeszcze 3-4 lata temu to był naprawdę kawał boksera. Dał wiele fajnych walk, ale ewidentnie od pojedynku z Thurmanem zaczęła się równia pochyła tego zawodnika. Odpowiedni czas by odejść, tylko z wieloma pięściarzami było już tak, że ogłaszali koniec kariery a potem wracali w imię miłości do boksu czyt. kasa się skończyła. Ciekawe czy Guerrero skończył definitywnie.


RE: Robert Guerrero - Wit - 25-07-2017 08:09 PM

Odnoszę wrażenie, że definitywnie odchodzą Ci, którzy najmniej się tym obnoszą... Smile


RE: Robert Guerrero - Hugo - 25-07-2017 08:58 PM

Skoro Guerrero skończył z boksem, to czas na małe podsumowanie jego kariery. Nie śledziłem jej na wczesnym i środkowym etapie, bo w tym czasie boks interesował mnie jedynie od wagi średniej wzwyż. Ośmielę się jednak postawić tezę, że jest to bokser, który więcej zawdzięcza pracowitości i inteligencji, niż wrodzonemu talentowi. Był przy tym bardzo dobrze prowadzony pod względem trenerskim i promotorskim co najmniej do 2011 roku. Podobnie jak w przypadku wielu innych pięściarzy, także u niego w pewnym momencie zaistniała konieczność wyboru pomiędzy dokonaniami sportowymi i finansami. Guerrero wybrał kasę i tym samym porzucił możliwość zapewnienia sobie wieloletniej dominacji w wadze lekkiej, na co miał realne szanse. Z lekkiej przeszedł od razu do najlepiej opłacanej półśredniej, gdzie początkowo też szło mu bardzo dobrze. Dzięki inteligencji ringowej, sprytowi i odpowiednio dobranej taktyce pokonał zdecydowanie znacznie silniejszych fizycznie Aydina i Berto, co przyniosło mu title shota WBC przeciwko samemu Floydowi Mayweatherowi. To było już zadanie nie do wykonania, chociaż na tle innych rywali Floyda z tego okresu Guerrero wypadł nieźle i w zgodnej opinii sędziów urwał mu 3 rundy. W następnych walkach stawało się coraz bardziej oczywiste, że WW to waga dla niego stanowczo za wysoka. W kolejnym pojedynku o pas mistrzowski (tym razem WBA) z Keithem Thurmanem przegrał bardzo wysoko i chyba został przy tym fizycznie rozbity. Dalej mamy do czynienia już tylko z równią pochyłą objawiającą się z jednej strony narastającą utratą odporności na ciosy, a z drugiej zanikiem umiejętności dopasowywania swojej taktyki do boksu przeciwnika, co kiedyś było jego największą zaletą. Coraz bardziej siłowo boksujący Guerrero przegrał trzecią walkę o mistrzowski tytuł w półśredniej (ponownie WBC) z Dannym Garcią, po której przyszły kompromitująca porażka z taksówkarzem Peraltą i ciężki łomot z rąk osiłka Figueroi. Dobrze, że pierwsza w zawodowej karierze przegrana przed czasem uświadomiły ambitnemu pięściarzowi o meksykańskim rodowodzie, że jego czas minął nieodwracalnie.


RE: Robert Guerrero - redd - 25-07-2017 09:18 PM

Myślę, że na pewnym etapie kariery zabrakło u Roberta pozytywnej zmiany w narożniku. Nie to, by jego ojciec robił złą robotę w trakcie jego kariery, ale po prostu doszło do momentu, gdy nie mógł nauczyć syna niczego nowego. Poza tym, wydaje mi się, że po ostatniej wielkiej walce "Ducha" z Berto, panowie wspólnie uznali, że "odkryli jeden prosty trik by pokonać każdego półśredniego". To, co zdawało egzamin z dość jednowymiarowymi Aydinem i Berto, tak nawalało z bokserami bardziej wyrafinowanymi. Na mordobicie Guerrero z Kamegai nie mogłem patrzeć, bo wyglądało to tak, jakby profesor z matematyki zaczął nagle wykładać się na tabliczce mnożenia. Wtedy też zabrakło czynnika innowacyjnego, który nieco zmodyfikowałby jego podejście taktyczne i może np. zaproponował na zejście do 140 lbs. O ile lubiłem występy Guerrero do walki z Mayweatherem, tak po potyczce z FMJ oglądanie go męczyło mnie. Niemniej będę go bardzo dobrze wspominał z występów przeciwko Katsidisowi, Casamayorowi i Escobedo, w których dawał koncert boksu.

Ps. Przypomnę trochę zapomniany fakt, że swego czasu (gdy Duch był jeszcze w prime), zdaje się że w 2011/12, planowana była jego potyczka z Maidaną. Ostatecznie do niej nie doszło, bo Gurrero nabawił się kontuzji barku. Szkoda, że nie doszło do tamtego pojedynku, bo moglibyśmy obejrzeć kapitalne widowisko.


RE: Robert Guerrero - Krzych - 26-07-2017 03:02 AM

Dobrze że Guerrero skończył, bo przez ostatni czas wyglądał już tak słabo że dosłownie sam z siebie sobie robił żarty walcząc dalej. Szkoda że na koniec został znokautowany przez przeciętniaka. Nie wiem po co kontynuował karierę, mało mu było po walkach z Berto, Floydem, Thurmanem i Garcią? Przecież chyba wiedział że jest powolny, ociężały i blokuje wszystko szczęką w za wysokiej dla siebie wadze? Bo w te gadki o uciekających przeciwnikach chyba sam nie wierzył. Jak ktoś wali takie wymówki to pora kończyć. Albo wracać do jaskini.