Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Marvin "Marvelous" Hagler
31-03-2017, 11:32 AM
Post: #1
Marvin "Marvelous" Hagler
"Nieważne ile razy mnie trafisz, ja nigdy nie upadnę"

[Obrazek: Hagler-marvin-11.jpg]

Marvin Nathaniel Hagler urodził się 23 maja 1954 roku w Newark (stan New Jersey). Gdy miał 13 lat, w jego rodzinnym mieście doszło do zamieszek w wyniku których 26 osób zginęło. Straty oszacowano na 11 milionów dolarów (zniszczona została m.in. kamienica w której mieszkała rodzina Marvina). Po tym incydencie przeniósł się do Brockton w stanie Massachusetts.
W 1969 roku, w wieku 15 lat zaszedł do siłowni prowadzonej przez Pata i Goddy'ego Petronelli, którzy byli pierwszymi trenerami i menadżerami zawodnika.

Nie ma zgodności co do liczby walk, jakie stoczył na amatorstwie. Hagler uważa, że ma ich na koncie 57, natomiast branżowe pisma takie jak Sports Illustrated i Boxing Illustrated naliczyły 54 walki (bilans 52-2 (43 KO)).
W 1973 roku osiągnął największy sukces, wygrywając zawody amatorskie organizowane przez AAU (federacja bosku amatorskiego w USA) w Atlancie. Jego przeciwnikiem w finale był były żołnierz marines Terry Dobbs. Działo się to w limicie kategorii junior średniej.

18 maja tego samego roku Marvin zadebiutował na zawodowych ringach w kategorii średniej (limit 160 funtów) , wygrywając przed czasem z innym debiutantem Terrym Ryanem. Walkę zakończył w drugiej z czterech zakontraktowanych rund.
Drugi rywal, także debiutant, Sonny Williams był pierwszym bokserem, który wytrzymał z Haglerem cały dystans - w tym wypadku sześć rund.

Przez pierwszy rok swojej kariery Hagler stoczył dwanaście pojedynków balansując na granicy kategorii średniej (ważył w granicach 157-162 funty). Wszystkie wygrał, osiągając bilans 12-0 (8 KO). Później jego waga ustabilizowała się na granicy 160-161 funtów.
Po piętnastu zwycięstwach z przeciwnikami o kiepskich bilansach, przyszedł czas na pierwszy konkretny test.
30 sierpnia 1974 roku, naprzeciw Haglera stanął Sugar Ray Seales, złoty medalista z Igrzysk Olimpijskich w Montrealu sprzed dwóch lat. Seales był w tym momencie niepokonany (bilans 21-0) i głodny wielkich sukcesów. Hagler wygrał jednak jednogłośnie na punkty zadając mu pierwszą porażkę w karierze.
Po trzech miesiącach doszło do rewanżu między nimi (Hagler w międzyczasie zaliczył dwie potyczki w tym jedną na 10 dni przed rewanżem z Sealesem).
Tym razem sędziowie punktowali 99-99, 99-99 i 98-96 na korzyść Sugara, a więc orzeknięto remis (jak widać, walka miała zacięty przebieg skoro dwóch sędziów widziało 8 rund remisowych Wink ).

Późniejsi rywale nie byli zbyt wymagający: Hagler dość łatwo dobił do bilansu 25-0-1 (21 KO). Jego ostatnim przeciwnikiem na tym etapie kariery był niepokonany wtedy (29-0) Johnyy Baldwin. Hagler wygrał z nim jednogłośnie na punkty 20 grudnia 1975 roku. Częstotliwość walk Haglera była bardzo wysoka - stoczył 26 walk na przestrzeni 30 miesięcy.

W 1976 roku nie zamierzał zwalniać tempa - do ringu wszedł 13 stycznia i... dyskusyjnie przegrał (dwa do remisu) z Bobbym Wattsem (wtedy 27-3-1, ostatecznie 39-7-1). Było to największe osiągnięcie Wattsa, który aż sześć razy przegrywał przed czasem. Aż dziwne, że Hagler nie zdołał go powalić.
Trzy tygodnie później Hagler wrócił na ring pokonując w drugiej rundzie journeymana Matta Donovoana. Kolejny na liście był Willie Monroe, który zadał Marvinowi drugą porażkę, wygrywając wyraźnie na punkty. Monroe na tamten etap miał rekord 31-3-1 (ostatecznie 39-10-1) i podobnie jak pierwszy pogromca Haglera, kariery nie zrobił.

Marvin jednak nie zraził się dwiema porażkami w krótkim odstępie czasu i po trzech miesiącach (był czerwiec 1976 roku) zameldował się między linami. Rozpoczął bardzo długi okres wygranych walk obijając najróźniejszych rywali: dwa razy wygrał z Williem Monroe, potykał się zarówno z cieniakami jak Jim Henry (11-26-3), młodymi prospektami jak Mike Colbert (22-0) czy doświadczonymi rutyniarzami jak Bennie Briscoe (60-16-5). Wygrał także trzecią walkę z Sealsem pokonując go już w pierwszej rundzie.

W połowie 1979 roku, po trzech latach od jedynych porażek, legitymował się bilansem 45-2-1 (48 walk stoczonych na przestrzeni 72 miesięcy!) i doczekał się mistrzowskiej szansy. Na walkę z groźnym rywalem ( 38 nokautów) zdecydował się zunifikowany mistrz kategorii średniej Vito Antuofermo (wtedy 45-3-1), posiadacz pasów WBA i WBC (bo tylko takie były).
30 listopada 1979 roku po 15 równych rundach sędziowie orzekli remis (każdy typował inny wynik) choć większość obserwatorów widziała zwycięstwo Haglera. Pasy pozostały u Vito, który stracił je w następnej walce z Alanem Minterem (z którym potem przegrał także rewanż).
Hagler wygrał szybko przed czasem (w drugich rundach) pojedynki z Loucifem Hamanim i... Bobbym Wattsem, któremu zrewanżował się za porażkę (wyrównał więc rachunki z każdym kto popsuł mu bilans oprócz Vita Antuofermo). Potem dołożył wygraną punktową nad Marcosem Geraldo (49-15) i 27 września 1980 roku, niecały rok po pierwszej próbie, doczekał się drugiej mistrzowskiej szansy.
Przeciwnikiem był Alan Minter (pogromca Antuofermo) legitymujący się wtedy rekordem 38-6. Hagler wygrał przez TKO w trzeciej rundzie rozcinając łuk brwiowy i ogólnie miażdżąc twarz mistrza.

W 54 walce, z bilansem 50-2-2, Marvin Hagler został zunifikowanym, bezdyskusyjnym mistrzem świata kategorii średniej. Teraz nie musiał się martwić tym, że rywale go unikali, gdyż posiadał pasy, które inni chcieli zdobyć.

Pierwsza obrona miała miejsce na początku 1981 roku z niepokonanym Fulgencio Obelmejiasem (30-0). Wygrał z nim przez TKO w ósmej rundzie. Kolejnym celem była ostatnia skaza na rekordzie, a więc remis z Antuofermo - Hagler udanie się zrewanżował byłemu czempionowi, wygrywając z nim przed czasem. Marvin rzucił Vita dwa razy na deski w trzeciej rundzie, a narożnik poddał swojego zawodnika w przerwie przed czwartym starciem.

Kolejnym rywalem 3 października 1981 roku był Mustafa Hamsho (31-1-2). Został on poddany w 11 rundzie z powodu rozcięć na twarzy. Za tę walkę Hagler pierwszy raz otrzymał czek na siedmiocyfrową sumę (równy milion dolarów).
Rok 1982 to wyhamowanie tempa: stoczył tylko dwie walki, najpierw wygrał w pierwszej rundzie z Cavemanem Lee, a potem (w październiku) drugi raz pokonał Obelmejiasa (który zdążył nabić 8 zwycięstw). Lżejszy rok w ringu zaowocował większą aktywnością w sprawach papierkowych: Hagler oficjalnie zmienił swoje imię z Marvin Nathaniel na Marvelous Marvin.

11 lutego 1983 roku wygrał przed czasem Sibsonem. Po tej walce doszło do interesujących przetarć w świecie boksu. Dyskusja na temat bezpieczeństwa bokserów spowodowała stopniowe skracanie walk mistrzowskich z 15 do 12 rund. Kolejnym rywalem Haglera miał być Wilford Scypion (26-3). Walka została zakontraktowana na 15 rund, ale WBA i WBC nie zgodziły się na usankcjonowanie tej walki (gdyż już chciały pojedynków 12 rundowych). Bokserzy bili się więc o pas nowej federacji USBAI (United States Boxing Association-International), która szybko zmieniła nazwę stając się znaną nam IBF. Hagler wygrał walkę przed czasem w czwartej rundzie.

10 listopada 1983 roku odbyło się historyczne wydarzenie - Hagler bronił trzech pasów naraz, a naprzeciwko niemu stanął wspaniały Roberto Duran (wtedy 77-4). Była to ostatnia mistrzowska walka Haglera zakontraktowana na 15 rund. Patrząc na ten pojedynek można zrozumieć głosy dążące do ograniczenia liczby starć - Hagler z Duranem stoczyli równą, mocna walkę, w której górą minimalnie ( 146-145, 144-143, 144-142) był Marvelous. Była to pierwsza mistrzowska obrona zakończona na punkty. Po tej walce stał się jednym z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, udowadniając swój kunszt, siłę, a także wytrzymałość. Przez całą swoją karierę, dążący do zwarcia swarmer Hagler ani razu nie leżał na deskach.

W 1984 roku, 30 marca Hagler zmierzył się w obronie pasów z Juanem Domingo Roldanem (52-2-2), dobrym bokserem który przed tą walką jak i po niej odnosił zwycięstwa nad niezłymi rywalami, a przegrywał tylko z tymi naprawdę dobrymi (jak później przed czasem z Hearnsem). Hagler wygrał w 10 rundzie przez TKO wracając do serii nokautowania swoich przeciwników.
Walka ta jest warta odnotowania z jeszcze jednego powodu: to w niej, w pierwszej rundzie po popchnięciu/poślizgnięciu Hagler był liczony pierwszy i jedyny raz w swojej karierze.

19 października atak na tron, już po raz drugi, przypuścił Mustafa Hamsho, który po wcześniejszej porażce z Haglerem odbudował się kilkoma wygranymi w tym bardzo wyraźną, punktową wiktorią nad Wilfredem Benitezem (najmłodszym mistrzem świata w historii). Hamsho przystępował do walki z Haglerem mając bilans 38-2-2 (drugą porażkę poczynił w swoim debiucie na punkty). Haglera nie dało się jednakz zatrzymać - Hamsho przegrał przed czasem w trzeciej rundzie.

Dominujący w wadze średniej Hagler długo rozlgądął się za kolejnym rywalem. Próbował doprowadzić do pojedynku z Sugarem Leonardem, ale ten to zawieszał to odwieszał rękawice z kołka. Los jednak chciał, że w okolicy kategorii średniej obecny był inny wielki bokser, Thomas Hitman Hearns, legitymujący się bilansem 40-1 (jedyna porażka właśnie z Leonardem za młodych lat).
Hagler jak i Hearns byli królami nokautu - Hagler niski i krępy, dążący do półdystansu wytrzymału swarmer. Hearns wszechstronny, o świetnych warunkach fizycznych, boksujący zarówno w półdysansie jak i na dystans.
Hearns zanotował 35 nokautów na 40 walk. Hagler 50 nokautów na 60 walk.
Galę z udziałem tych bokserów zatytułowano po prostu "War" i mało, który tytuł okazał się tak trafny.

Do pojedynku doszło 15 kwietnia 1985 roku. Zakładano ostrożne badanie się bokserów, którzy przecież dysponowali potężnym ciosem. Hearns miał używać lewego prostego i bić kombinacjami z obu rąk, starając się trzymać w ryzach nacierającego, niższego Haglera. Spekulacje sprawdziły się przez... dziesięć sekund. Obaj wielcy mistrzowie dość szybko zapomnieli o taktyce i zaczęli się bombardować. Hagler został podłączony w pierwszej minucie walki, ale bardzo szybko doszedł do siebie. Na twarzy pojawiło mu się paskudne rozcięcie, z którego cały czas ciekła krew. Mimo walki w półdystansie, sędzia przerywał klincze tylko kilkukrotnie. Hearns ładował w rywala wszystko co miał, próbując zarówno pełnych sierpów z całego skrętu tułowia jaki mocnych prostych. Dystansował sobie rywala lewą ręką, by trafić prawą w momencie, gdy Hagler skracał ten dystans. Ale Marvin nic sobie z tego nie robił. Parł przed siebie i w końcówce zamknął Hearnsa w narożniku. Jednym z uderzeń w półdystansie Hitman złamał sobie rękę, ale nawet tego nie poczuł, gdyż zadał jeszcze trzy mocne ciosy zanim nastał gong. Obaj zawodnicy schodzili do narożników z groźnymi minami zapowiadając sobie ból na przyszłość. Komentator w amerykańskiej telewizji stwierdził, że skoro po czymś takim Hearns nie powalił Haglera, to już tego nie zrobi. W narożniku Hitmana zdiagnozowano kontuzję, ale Hearns nawet nie myślał o wycofaniu się. Druga runda zaczęła się spokojniej, ale na jej półmetku bokserzy znów się ze sobą starli. Znów latały sierpy, choć Hearns używał tylko jednej ręki do zadawania mocnych ciosów. Z Haglera ciekła krew z rozcięcia na twarzy, ale ciągle szedł do przodu. Zaiskrzyło także tuż przed gongiem, ale żaden z zawodników nie upadł. W trzeciej rundzie Hearns trzymał się na dystans, próbując trafić kąśliwymi prostymi. Gdy wydawało się, że ta runda będzie spokojniejsza, przerwał ją sędzia, który chciał skonsultować z lekarzem rozcięcie Haglera. Presja na prowadzących była duża - przerwanie takiej walki z takiego powodu byłoby bardzo ryzykowne w obliczu zawiedzonych kibiców i organizatorów, ale należało brać pod uwagę taką możliwość. Hagler doskonale o tym wiedział. Zaczął jeszcze lepiej skracać ring, aż w końcu trafił lewym sierpowym. Hearns zatańczył, zrobił półkole w ringu i nie do końca wiedział gdzie jest przeciwnik. Gdy obrócił się naprzeciwko, Hagler był już przy nim. Straszliwy prawy w punkt zgasił światło Hearnsowi, który padł na deski.
Mimo, że półprzytomny podniósł się, to sędzia przerwał pojedynek.
Wynik: walka roku 1985, runda roku (pierwsza) 1985 roku. TKO 3 dla Haglera. Dla wielu status lidera p4p.

Po tak ciężkiej walce Hagler odpoczywał prawie rok. Do ringu wszedł 10 marca 1986 roku, a jego przeciwnikiem był pochodzący z Ugandy John "Bestia" Ugabi. 25 nokautów w 25 walkach robiło wrażenie. Haglera czekało kolejne trudne zadanie i kolejny niebezpieczny puncher.
Mimo, że bukmacherzy faworyta widzieli w Haglerze (3:1) to było sporo opinii, że Mugabi wreszcie zakończy panowanie króla wagi średniej.
Hagler był pewny siebie, powtarzając na konferencja, że pożre bestię ("feast on the beast").
Ponad piętnaście i pół tysiąca fanów w Caesar Palace (ring ustawiono na świeżym powietrzu) od początku dostało to po co przyszło. Mugabi nic sobie nie robił z renomy Haglera i rozpoczął bez respektu, atakując mistrza zarówno ciosami w głowę jak i mocnymi sierpami na tułów. Hagler odpowiadał, a walka toczyła się w szybkim tempie. Mugabi oprócz siły pokazał także niezłą szybkość i precyzję ciosów. Nie podpalał się i zaskakująco często trafiał Haglera. Ale ten miał jedną z najmocniejszych szczęk w tym biznesie.
Wydawało się, że szósta runda będzie pierwsza wyraźnie wygraną przez mistrza, ale pod koniec Mugabi zafundował mu kilka mocnych ciosów i poważnie rozciął twarz mistrza. Publiczność wietrzyła sensację.
Zmobilizowało to jednak Haglera, który nie zamierzał łatwo oddać pasów - zanotował świetną dziewiątą rundę, w której wyprowadził najwięcej do tej pory celnych ciosów - Mugabi był bardzo osłabiony i być może przed deskami uratowała go... zwisająca taśma z rękawicy, którą sędzia kazał uciąć.
W dziesiątej rundzie opuchlizna pod okiem Haglera powiększyła się tak mocno, że w jedenastej mistrz właściwie na nie nic nie widział. Ale nie musiał. W końcu trafił, zamroczył, dołożył kilka celnych ciosów i John upadł ciężko na ring. Sędzia ogłosił wygraną przed czasem, choć było to zwycięstwo okupione stratą zdrowia: Hagler (tak jak i Mugabi) po walce zostali hospitalizowani. Pretendent na pocieszenie otrzymał 750 tysięcy dolarów, a Hagler zainkasował 2,5 miliona.

Hagler nie ukrywał, że miał coraz większe problemy z motywacją. Do historii przeszło jego zdanie "ciężko rano wstać pobiegać, gdy budzisz się w jedwabnej piżamce". Był niekwestionowanym mistrzem świata, który rządził nieprzerwanie od sześciu lat. Dwanaście obron mistrzowskiego pasa, jedenaście wygranych przed czasem, Duran, Hearns czy Mugabi na rozkładzie. I żadnych wyzwań.

W końcu udało się dogadać walkę z Rayem Sugarem Leonardem. Leonard był wybitnym bokserem, który do 1982 roku dorobił się rekordu 32-1 (jedyna porażka z Duranem, któremu się zrewanżował, na rozkładzie miał Hearnsa). Później jednak rozpoczął długą telenowelę z kończeniem i wznawianiem kariery. W lutym 1982 roku stoczył ostatnią walkę w kategorii półśredniej. Dwa lata później wnosząc do ringu 149 funtów wygrał przed czasem z Kevinem Howardem. I od tego czasu, przez prawie trzy lata, nie boksował. W międzyczasie (na małe usprawiedliwienie) trzeba zanotować, że Leonard miał problemy z okiem (ciągnące się właściwie od początku lat 80-tych).Zgodził się jednak na walkę z Haglerem, wbrew obawom wielu osób. Walkę zapowiedziano 3 listopada 1986 roku.
Obawy drużyny "Słodkiego" nasiliły się podczas obozu przygotowawczego: Leonard długo nie mógł złapać formy, a jeden ze sparingów nieomal skończył się znokautowaniem Raya. Pojawiły się głosy o odwołaniu pojedynku, albo co najmniej o przesunięciu go.
Leonard jednak zdecydował się boksować 6 kwietnia 1987 roku.
Stawką był tylko pas WBC, gdyż inne federacje zabrały pasy Haglerowi, który długo nie wracał na ring. Jemu zależało już tylko na Leonardzie.

Od początku widzowie byli świadkami czegoś niesamowitego. Mniejszy, długo nieboksujący Leonard, walczył jak równy z dominatorem kategorii średniej, Haglerem. Pierwszą rundę zaboksował bardzo ostrożnie cały czas na wstecznym, ale od drugiej podjął już walkę. Pojedynek można podzielić na wiele mniejszych faz. Było w nim prawie wszystko. Chwilami Leonard boskował bardzo bezpiecznie, a Hagler próbował skrócić ring i go złapać. Czasami Leonard zatrzymywał się i wyprowadzał serię kilku(nastu) celnych ciosów, którymi zaskakiwał (choć nie ranił) panującego mistrza. Do historii przeszło jedno z uderzeń Raya, który najpierw zakręcił młynka rękawicą, po czym w bardzo sygnalizowany sposób wyprowadził cios trafiając Haglera w brzuch. Pod koniec pojedynku doszło do elektryzującej wymiany, podczas której Leonard władował kilkanaście ciosów w głowę Haglera, a Hagler w tym samym czasie robił to samo obijając tułów Leonarda. I to Hagler się cofnął. Leonard wygrywał rundy nieznacznie, te wyraźnie wygrane należały częściej do Haglera. Pojedynek był bardzo wyrównany, a punktujący Jose Juan Guerra 118-110 oglądał chyba inną walkę. Lou Filippo widział walkę 115-113 dla Leonarda, Dave Moretti natomiast w takim samym stosunku dla Haglera. Werdykt podzielił kibiców i ekspertów na długo. Bardzo dużo szanowanych głosów widziało wygraną Haglera, równie wielu uważało że Leonard wygrał słusznie. Część osób sugerowała, że głosy za Leonardem spowodowane były nadzwyczaj dobrą postawą tego zawodnika, który był skazywany na pożarcie.
The Ring uznał tę walkę jednocześnie za walkę roku i rozczarowanie roku. Jedno wszystkim wydawało się oczywiste. Rewanż był konieczny.
Wszyscy to jednak nie Leonard, który po pojedynku... ogłosił zakończenie kariery.
Hagler długo, ale bezskutecznie namawiał rywala na powrót po czym trochę sfrustrowany ogłosił, że ma dość boksu (nigdy nie pogodził się z porażką) i sam zakończył karierę. Był przy tym dużo bardziej konsewkentny od Leonarda, który wrócił na ring po półtorej roku od walki z Haglerem, później zrobił sobie kolejne półtora roku i nie mógł skończyć z boksem, aż do... 1997 roku gdzie przegrał z Hectorem Camacho.

Wracając jednak do Haglera... po karierze bokserskiej, zaczął grać w filmach akcji (Indio, Indio 2), a po powrocie z Włoch spokojnie ustatkował się w Ameryce.

Marvin Hagler zakończył karierę z rekordem 62-3-2 (52 KO).
W walkach mistrzowskich ma rekord 13-1-1 (12 KO).

Został wybrany bokserem roku 1983 i 1985 (amerykańskie stowarzyszenie dziennikarzy bokserskich oraz The Ring). W 1990 roku Boxing Illustrated uznał go za najlepszego boksera lat 80-tych bez podziału na kategorie wagowe.
W 1992 roku wprowadzony do World Boxing Hall of Fame, natomaist rok później do International Boxing Hall of Fame.
W 1999 roku znalazł się na trzecim miejscu najlepszych bokserów kategorii średniej XX wieku - listę sporządziła Associated Press.
W 2002 roku The Ring umieścił go na 17-tym miejscu na liście najlepszych bokserów ostatnioch 80-ciu lat (1922-2002).
W 2003 roku The Ring umieścił go na 35- tym miejscu na liście najlepszych puncherów w historii boksu.
W 2004 roku The Ring opublikowała listę największych mistrzów wagi średniej, Hagler znalazł się na 4-tym miejscu (przed nim Greb, Monzon i Robinson).
w 2005 roku The Ring przygotowało listę dziesięciu najlepszych panowań, seria 12 mistrzowskich obron Haglera znalazła się na siódmym miejscu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 01:09 PM
Post: #2
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Dzięki Gogolius!

Jeżeli sam to piszesz a nie tłumaczysz z jakichś anglojęzycznych artykułów to powinieneś zastanowić się nad pracą sportowego redaktora. Chyba, że masz już jakieś inne plany na życie. Wink

Świetny artykuł. Mnie zabrakło tylko już tylko tego, co taki Hagler porabiał po zakończeniu kariery? Czy zbankrutował, może został trenerem, jak mu się teraz wiedzie?

"Non clamor sed amor sonat in aure Dei"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 01:31 PM
Post: #3
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Sam piszę, biorę tylko źródła po części angielskie, ale nie ma tam chyba ani jednego całego zdania przetłumaczonego tak po prostu. Artykuł spisany od zera na podstawie źródełek.
Co do końca kariery, nie ma o czym pisać. Nie znalazłem wzmianki ani o tym, że Hagler trenował czy coś - ot spokojne życie, bez bankructwa, ekscesów, uzależnień, długów, wojen z promotrami itd. Czasem go zaproszą do tv albo na jakiś event, wiem że sprzedaje rękawice ze swoim autografem na swojej oficjalnej stronie: http://www.marvelousmarvin.com/

Ot, nudne życie spełnionego człowieka Wink
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 03:13 PM
Post: #4
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Dobra robota. Smile

"Non clamor sed amor sonat in aure Dei"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 06:13 PM
Post: #5
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Fajnie opisane Gogolius .
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 06:17 PM
Post: #6
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Za długie, nie czytam.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 06:26 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-03-2017 06:28 PM przez Wilczekstepowy.)
Post: #7
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Kubala to rozłóż sobie na części, bardzo ciekawa historia opisana w fajny sposób. Smile

Aczkolwiek sądzę, że tak tylko sobie żartowałeś. Wink

"Non clamor sed amor sonat in aure Dei"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
31-03-2017, 06:49 PM
Post: #8
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
No wiadomo, tekst połknąłem w 5 minut Tongue
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
01-04-2017, 03:03 PM
Post: #9
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Hagler ogłosił właśnie że wraca na ring !

"Chciałbym zmierzyć się z Triple G! Mam chęci biegam codziennie po 15 km, forma jest
jedna walka ze słabszym przeciwnikiem a później GGG lub Canelo "

źródło : http://www.doghouseboxing.com/On-The-Rop...051513.htm

Jestem w szoku !
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
01-04-2017, 03:54 PM
Post: #10
RE: Marvin "Marvelous" Hagler
Kolejny Prima aprilis. Tongue

"Non clamor sed amor sonat in aure Dei"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości