Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
|
21-07-2019, 08:55 PM
Post: #821
|
|||
|
|||
RE: Polskie podwórko: bokserzy, promotorzy i gale
Polski boks zawodowy jest dokładnym odzwierciedleniem polskiego boksu amatorskiego, który leży i kwiczy. Dzieje się tak z powodu braku trenerów z prawdziwego zdarzenia i całkowitego opanowania PZB przez działaczy-leśnych dziadków, których głównym zajęciem jest walka o stołki i państwowe dotacje. Tacy ludzie nigdy nie wyszkolą żadnego obiecującego amatora, natomiast lokalne kluby amatorskie są niedoinwestowane i nie cieszą się zainteresowaniem wśród młodzieży. W efekcie jedynym amatorem, na którego walki miło się patrzyło był Mateusz Polski, który też ostatnio gdzieś zniknął a poza nim już nikt, wszyscy pozostali to wyrobnicze lewa-prawa-zwód-odskok-powtórzenie.
Na takiej bazie nie ma co budować dobrej klasy zawodowego boksu. Kolejną bolączką polskich zawodowców jest pierdolec. W chwili, kiedy zaczynają osiągać minimalne choć sukcesy, duża część z nich dostaje pierdolca. Włodarczyk był w stanie rzucać się nawet na dębowe polano przystrojone w kieckę, Balskiemu totalnie odpierdoliło nawet przed zrobieniem poważniejszej kariery, Szpilka zapomniał, że jest produktem marketingowym i rzucał się na wszystkich, ze szczerym przekonaniem, że jest najlepszy na świecie, Głowacki podążył śladem Włodarczyka, zaś Sulęcki wyhodował sobie specjalny przycisk do wyłączania myślenia i nieustannie go wciska, kiedy ktoś napomyka my mu o zmianie trenera. Można by tak jeszcze długo. Ostatnią, choć wcale niemarginalną wadą polskiego boksu zawodowego są beznadziejni promotorzy bez siły przebicia, którzy stali się hodowcami "walecznych Polaków" z dobrymi rekordami, służących jako mięso armatnie dla zachodnich prospektów posiadających promotorów z prawdziwego zdarzenia. I mniej więcej tyle w temacie. Pozostaje kibicowanie Kownackiemu i liczenie na cud albo zmianę pokoleniową wśród szkoleniowców. |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości