Tomasz Adamek

[Hugo]

Adamka jako boksera ceniłem bardzo wysoko i nadal cenię, chociaż uważam, że boksując po 40. rozmienia na drobne swoje dokonania. Jako człowieka też go lubiłem, bo trudno nie czuć sympatii do ubogiego sieroty, który pracą i talentem doszedł do wielkich sukcesów. Jednak gdy Adamek wyjechał do USA i znalazł się pod wpływem Ziggy'ego Rozalskiego zaszła w nim jakaś zmiana, która wywołała u mnie rosnącą do niego niechęć. Te gadki o misji od Boga, pogardliwy stosunek do Polski i Polaków, udawanie (po roku pobytu w USA) zakorzenionego członka amerykańskiej Polonii odbierałem bardzo negatywnie. Potem kolejna wolta, występy na polskich ringach i start w wyborach do UE (nie do senatu, słusznie mnie poprawiłeś). Do tego z jednej strony ostentacyjne (i zupełnie niepotrzebne) chwalenie się bogactwem, a z drugiej charakter centusia, który pożałował grosza nawet na to, żeby przyjechać na pogrzeb trenera, któremu tak dużo zawdzięczał. Jednym słowem obłuda, cecha której strasznie nie cierpię, typowa bardziej dla polityków niż sportowców.

Adamkowi źle nie życzę, ale uważam że będzie mu ciężko utrzymać wysoki poziom życia bez stałych dochodów. USA to bardzo drogi kraj i nawet duże oszczędności rozejdą się w przeciągu 10-15 lat. Tym bardziej, że Adamek wbrew temu co sam o sobie twierdzi, głowy do interesów nie miał i nie ma. Ma za to skłonności do jeżdżenia po pijaku i wjechanie nowym autem w głęboką po opadach kałużę wydaje mi się podejrzane. W Polsce zgromadzony kapitał spokojnie wystarczyłyby mu do końca życia i zostałoby jeszcze sporo dla spadkobierców. No, ale każdy ma swój rozum.