Gołowkin - Szeremeta - 11.04.2020

[Hugo]

Mam ochotę napisać jakieś podsumowanie roku 2020 w polskim boksie, ale na razie odniosę się do najbardziej gorącego tematu, czyli walki z Szeremety z Gołowkinem. Można na nią spojrzeć z dwóch stron: finansowej i sportowej. Finansowo to był ogromny sukces. 600 tys. dolarów, jakie podobno skasował Szeremeta to dużo. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem jakiś polski bokser dostał więcej. Włodarczyk w Australii? Wach za walkę z Kliczką? A może Adamek? W dodatku nie przypominam sobie, aby ktoś dostał title shota (i do tego z takim renomowanym rywalem) tak zupełnie "za friko". Nawet Wawrzyk, Kołodziej, Szpilka i Głażewski mieli na rozkładzie lepszych rywali, niż Szeremeta. A więc majstersztyk Wasilewskiego. Zasługuje na gratulacje, choć trochę smrodku i niesmaku się pojawia, gdy człowiek sobie uzmysłowi, że dziś prawo do walki o pas mistrzowski się załatwia, a nie wywalcza.

Od strony sportowej planowa katastrofa. Szeremeta zasługuje na pochwałę za ambicję, odporność i kondycję, ale różnica umiejętności była kolosalna. Poczytałem trochę zagranicznych komentarzy. Wielu zastanawia się, jak taka łajza mogła być obowiązkowym pretendentem. No, ale to już tajemnica AW i federacji IBF. A co do Gołowkina, to na pewno nie była jego najlepsza wersja. Nie ta szybkość, nie ten timing, co 4-5 lat temu. Dopadł go wiek, co było widać nawet po zmęczeniu w przerwach, chociaż to on bił, a nie jego bito. Może trochę zardzewiał? Nie jestem przekonany, czy w takiej formie dałby radę pokonać Andrade lub Jermalla Charlo. Raczej chyba nie.