Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 2 Głosów - 3 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Patologie polskiego boksu zawodowego - część 2
05-08-2012, 01:20 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2012 01:20 PM przez Szakal.)
Post: #7
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 2
@Hugo
Świetny tekst, który wcześniej najzwyczajniej w świecie mi umknął.

W każdym razie zgadzam się niemal całkowicie. Niemal, bo porażka Proksy wcale nie jest przesądzona. Wydaje mi się (na podstawie Twoich postów), że chyba przeceniasz Gołowkina, np. pisząc w którymś z tematów że jest on dla Ciebie czołowym pięściarzem P4P. Nie zrozum mnie źle, "GGG" to naprawdę świetny pięściarz, ale jego talent na ringu zawodowym nie został zweryfikowany (pomijam fakt, że jest zwyczajnie unikany, np. przez Sturma) i nie można mówić, że Kazach jest czołówką P4P. Ma na to zadatki, jak najbardziej, ale musi to pokazać w walkach z najlepszymi. Dla mnie osiągnięcia amatorskie, jakkolwiek wybitne by nie były nie wystarczą na kreowanie danego amatora na wybitnego zawodowca. Dlaczego? Bo oklepane hasło "Sukcesy w amatorstwie nie gwarantują sukcesów w zawodowstwie" sprawdziło się już bardzo wiele razy.
Mam wrażenie, że tak jak Gołowkin będzie najlepszym dotychczasowym rywalem Proksy, tak i Proksa będzie najlepszym dotychczasowym rywalem Gołowkina. Jeśli Kazach zdemoluje Polaka i wygra nie dając mu żadnych szans, to wtedy owszem, będzie coraz bliżej czołówki P4P. Od razu jednak zaznaczam, że w żaden sposób nie gloryfikuję i nie przeceniam Grześka. To jest naprawdę bardzo dobry pięściarz, ale robienie z niego geniusza boksu i "polskiego Martineza" to moim zdaniem wielka przesada. Widziałem wiele jego walk, a nie tylko deklasację Sylvestra (mocno rozbitego Sylvestra, warto dodać) i dwie potyczki z Hopem i na tej podstawie wydaje mój osąd. Czy ktoś się zgadza, czy nie to inny sprawa, ale od razu zaznaczam, że jestem otwarty na ewentualną polemikę.


Przechodząc jednak do sedna Twojego tekstu, czyli stajni Wasilewskiego, to zaobserwowałem ciekawą rzecz, choć Ameryki raczej nie odkryłem. Otóż przeanalizujmy przebieg kariery Rafała Jackiewicza: z journeymana stał się całkiem dobrym pięściarzem (i za to dla Wasilewskiego brawa), a na dodatek doczekał się kilku większych (z Zaveckiem o EBU, z Rodriguezem, nawet z Brookiem) i jednej bardzo dużej (o mistrzostwo świata z Zaveckiem) walk. Dlaczego? Moim zdaniem chodzi nie tylko o przyzwoite oferty, ale o coś bardziej prozaicznego: rekord Rafała. Zera nie ma w nim niemal od początku kariery "Wojownika", tych porażek kilka na początku się uzbierało, więc najzwyczajniej w świecie nie ma czego bronić. Można puścić zawodnika na głębszą wodę, bo można sporo zyskać (np. pas EBU dla przykładu), a stracić relatywnie niewiele (bo skoro Rafał ma w rekordzie 10 porażek, to jaką różnicę zrobi mu jedenasta?). I to zdaje się potwierdzać, między innymi przez schemat paru ostatnich walk Jackiewicza: porażka z Brookiem, potem bum do odbudowy/przetarcia, następnie journeman i walka o EBU-EU z całkiem niezłym Abisem, a w obronie pasa Pasqua (swoją drogą to on był obowiązkowym pretendentem, czy była to wolna obrona?).
Wyobrażacie sobie taki "schemat działania" w przypadku Kołodzieja czy Jonaka? Moim zdaniem oni pierwszą "szansę" na stratę zer w rekordzie dostaną podczas ewentualnej walki o mistrzostwo świata. Bo po co ryzykować wcześniej, skoro można obijać bumów i skakać coraz wyżej w rankingach aby dopchać się do walki o pas? Z Jackiewiczem takiego problemu nie ma, ryzykować można.

Poza tym nieco irytuje mnie hierarchia bokserów tej grupy. Moim zdaniem najważniejszym zawodnikiem powinien być mistrz świata, czyli Włodarczyk. Priorytetem powinno być organizowanie mu dużych walk i nie dopuszczanie do tego, żeby w jakikolwiek sposób rdzewiał. A co obserwujemy? Gwiazdą stał się Szpilka, który jest tylko i wyłącznie PROSPEKTEM (pomijam to, że dla mnie to pompowany balonik, bo akurat w tej kwestii nie ma to żadnego znaczenia). Nie wiadomo czy coś osiągnie, nie wiadomo czy się rozwinie, a "Szpilkomania" trwa w najlepsze i coraz więcej inwestuje się w tego boksera. Pomijając kwestię rywali (na cholerę sprowadzać z Argentyny buma, u którego jedyne co robi wrażenie [pozytywne czy negatywne] to tatuaże, na dodatek za duże pieniądze, co sam Wasilewski potwierdził na konkurencji, skoro w Europie jest na pewno kilku nieco lepszych sportowo, ale o wiele tańszych zawodników?), spójrzmy na coś innego: sparingpartnerów. Zapraszani są Walker i Sprott, czyli bokserzy solidni, ale oczywiście wirtuozami ich nie nazwiemy. Z jednej strony to fajnie, bo Szpilka ma szansę jakoś się rozwinąć, ale czy nie jest lekką przesadą to, że PROSPEKT sparuje z solidnymi zawodnikami, a MISTRZ z kolegami z grupy, np. Kołodziejem? Bo nie czytałem nigdzie że "Diablo" sparuje z jakimiś solidnymi cruiserami spoza Polski. Moim zdaniem tak raczej nie powinno być. Szpilka staje się celebrytą, jest o nim głośno, a co się dzieje z Krzyśkiem? Rdzewieje. Co prawda w końcu wyjdzie do ringu, ale niestety jego rywalem będzie Palacios. Tu akurat pretensji nie mam, bo jest obowiązkowym pretendentem, ale mam tylko nadzieję, że znowu nie zasnę...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Patologie polskiego boksu zawodowego - część 2 - Szakal - 05-08-2012 01:20 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości