Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Najbardziej śmieszne (żenujące), ciekawe komentarze, ze strony głównej bokser.org
27-07-2014, 10:11 PM
Post: #857
RE: Najbardziej śmieszne (żenujące) komentarze, jakie przeczytaliście na bokser.org
Autor komentarza: Maniek1986
Data: 27-07-2014 13:29:04
bardzo przecietna walka, wiecej sie spodziewalem.
Perez na warzeniu był odwodniony bo na walce wygladal juz jak paczek


Autor komentarza: KnockKnock
Data: 27-07-2014 14:15:55
Szpilka teraz siedzi I mysli: Jennings obil I mnie I Pereza wiec jestem na tym samym poziomie co Perez......

I wisienka na torcie Big Grin

Autor komentarza: conceptofpower
Data: 27-07-2014 20:38:12
Z pamietnika Andre.
Madison Square Garden, NY
July 26th, 2014

Kolejny piekny, prawdziwie letni ale nie upalny dzien w New England. Ten sezon jest niesamowicie przyjemny pod wzgledem warunkow pogodowych i co prawda, nastepne kilka dni ma padac, ale wciaz jest to rewelacyjny czas na odpoczynek i bokserskie refleksje. Niestety zblizajac sie do NY odczuwamy juz wieksza wilgotnosc powietrza ale rowniez i emocje, ktorych spodziewamy sie doswiadczyc przynajmniej w czasie kilku walk. Kolejna gala w New York w ostatnich miesiacach, ktora z przyjemnoscia zaliczamy.
Uwielbiam Madison Square Garden i aczkolwiek ostatnio czesciej jezdzimy do Barclays Center na Brooklyn, to wciaz czar najslynniejszej bokserskiej areny swiata na Manhattanie jest tym, co zawsze ma duzy wplyw na odbior wieczornych potyczek bokserskich.
Duze zageszczenie samochodow od strony Central Park, ale znajdujemy platny parking by pozostawic dwa samochody na pare dlugich godzin. Tym razem nie zostajemy na noc w hotelu, a wracamy zaraz po gali do domu. Jest juz prawie 7pm jak wchodzimy do Madison Square Garden. Mijamy po drodze kilka grup niewatpliwie bedacych fanami Golovkina. Wszyscy z flagami i podekscytowani kolejnym wystepem swojego idola. Spotykamy kilka osob, znanych nam z innych gal, zamieniamy pare zdan i wciskamy sie wolniutko na glowna sale teatru wydarzen. Niestety bilety kupilismy dosc pozno i miejsca nie sa rewelacyjne, ale wciaz jest to na tyle blisko ringu, ze widocznosc jest znakomita. Gala juz trwa od dluzszego czasu, wiec i sala jest calkiem niezle wypelniona, aczkolwiek mnostwo osob wciaz wchodzi w czasie walk. Parenascie rzedow nizej widze jak Demetrius Andrade jest w trakcie pozowania do zdjec z grupami fanow, a chwile pozniej Sergey Kovalev pojawia sie na hali. Stalo sie juz tradycja, ze bez wzgledu na range wydarzenia bokserskiego, mnostwo znanych ludzi i to nie tylko ze swiata boksu, ale glownie swiata rozrywki pojawia sie w Madison Square Garden. Zawsze mozna zauwazyc znane postacie. Mnostwo reporetow i dziennikarzy w poblizu ringu. Wiele znajomych twarzy, ktore zawsze pojawiaja sie na bokserskich galach. Lubie wiedziec kto naprawde pisze pozniej swoje artykuly bedac na imprezie, czy tez zwyczajnie oglada w tv i udaje wielkiego “dziennikarza a moge was zapewnic takich jest duzo…lol…
Dluzsza przerwa miedzy walkami, ale w koncu wychodzi do ringu Ola Afolabi, ktorego walke chce zobaczyc. Niestety wiedzac kto jest jego przeciwnikiem i widzac naocznie w jakiej formie fizycznej jest Anthony Caputo Smith, raczej nie oczekujemy jakiejs wielkiej dramaturgii wydarzen. Nie sadze, ze Afolabi bedzie chcial bawic sie w ringu zbyt dlugo. Niestety cala undercard nie jest zbyt interesujaca i wlasciwie poza glownymi walkami, ktore beda pokazywane na HBO, tylko pojedynek Afolabiego moze byc ewentualnie warty wzmianki… Zaczyna sie walka. Od pierwszych sekund widac wyraznie, ze Smith nie mysli o jakiejs dluzszej walce a liczy iz moze jakims cudem zaskoczy Afolabiego jakim szczesliwym ciosem. Przewaga Oli jest jednak widoczna na kazdym calu. Najwyrazniej publicznosc nie jest zbyt zainteresowana walka, ale z jednej strony nie dziwie sie, gdyz wiekszosc najwyrazniej przyszla by zobaczyc Golovkina. Dopiero nokaut w trzeciej rundzie pojedynku, zmusza niemalze publicznosc do oklaskow i unznania klasy Afolabiego. Powiem szczerze, tego typu zestawienia sa bezsensowne a zwyciestwo ma tylko znaczenia jako kolejny mark na rekordzie, gdyz nie sadze by ktos w arenie byl podekscytowany taka walka. Fajne zakonczenie, ale tak naprawde pojedynek bez historii i znaczenia.
Kolejna dluzsza przerwa, ktora zawsze na galach transmitowanych przez jakakolwiek telewizje spowodowana jest oczekiwanie na czas antenowy. Mamy jeszcze duzo czasu do walki, wychodzimy z sali podahac w korytarzach z innymi ludzmi, wyskok na piwko moze..lol..
Wracamy doslownie parenascie minut przed wejsciem Mike’a Pereza na ring. W miedzyczasie widze w rzedach ponizej Chrisa Algieri, ktorego niepodziewana popularnosc dopadla w ostatnim czasie. Mnostwo celebrytow w rzedach wokolo ringu. Michael Fox, John Hurt, William Balwin, Tyrese Gibson, Tony Danza, Michael Biehn, Donald Trump jak zwykle zreszta I cala masa innych…
Wejscie Pereza przywitane gwizdami. Najwyrazniej duza czesc publicznosci przybyla z pobliskiej North Philadelphia. Brytant wchodzi, ale widzimy go dopiero jak dochodzi niemalze do ringu. Witany jest bardz cieplo ale nie entuzjastycznie. Zapowiedzi Michaela Buffera i juz sie rozpoczyna. Pierwsze trzy rundy jak sie spodziewalem naleza do “Irish Mike” ale juz w czwartej wyraznie zwalnia a Bryant w swoim tempie, wykonuje rzemieslnicza prace. Jestem zawiedziony przebiegiem walki, gdyz jest znacznie wolniejsza niz sie spodziewalem, wiedzac nawet iz Kubanczyk jest 20 lbs ponad limit przyzwoitosci. Najwyrazniej brak przygotownia kondycyjnego odgrywa w tej walce najwazniejsza role, gdyz widac jak Perez uzywa swej masy by sie przepychac po ringu ale po 7-8 rundzie jest juz tak zmeczony, ze az przykro patrzec. Zastanawiam sie dlaczego Jennings nie podkreca tempa i nie probuje doprowadzic do nokautu, ale widac wyraznie jego braki w wyszkoleniu i niepewnosc co do poszczegolnych elementow gry. Obaj piesciarze otrzymuje porcje gwizdow, gdyz najwyrazniej walka ta nie spelnia oczekiwan placacych za bilety. Niewatpliwie najbardziej zniecierpliwiona grupa sa kibice wspierajacy GGG, ktorzy juz nie moga doczekac sie by ringowa nuda w wykonaniu Jenningsa i Pereza sie skonczyla. Dwie ostatnie rundy nie wnosza niczego ciekawego do obrazu walki. Jennings w tym samym tempie, mechanicznie niemalze probuje wygrac minimalnie kazda runda a Mike Perez wyglada jakby chcial juz do domku na kolacje… Przegapilem moment ostrzezenia, ale rozumiem iz Perez faulujac nieustannie przez cala walke w koncu wkurzyl sedziego i dostal ostrzezenia. I tak dziwne, ze nie dostal go wczesniej, gdyz przez caly pojedynej klinczowal, kladl sie na Bryanta swoja prawie 250 lbs masa i przepychal go po ringu bez zadawania ciosow a i czesto sciagal glowe Philadelphijczyka na dol, przerywajac jakikolwiek ciag wydarzen.
Koniec tego naprawde niezbyt interesujacego wydarzenia. Gwizdy polaczone z aplauzem fanow Jenningsa, ktory juz celebruje zwyciestwo. Nie punktowalem walki na biezaco, ale moje pierwsze wrazenie jest takie, ze Bryant wygral dwiema moze trzema rundami, plus jeden punkt za ostrzezenie wiec w mojej opinii pewne zwyciestwo Jenningsa. Mowiac pewne, zdaje sobie sorawe, ze walka byla wyrownana I nudna a momentami nuzaca. Musze sie zastanowic nad pozycja Bryanta w swoim rankingu, gdyz jestem zawidziony tym co zobaczylem. Oczekiwalem o niebo wiecej, ale moze to wszystko co Bryant jest w stanie nam dac… Z taka postawa nie ma co nawet myslec o jakimkolwiek sukcesie, gdyz przegra ze Stivernem a Wilder go znokautuje w pierwszych rundach. Wciaz, przykre by o tym pisac, ale Jennings jest jednak czolowym ciezkim swiata a Perez wypada poza pierwsza dwudzestke a moze nawet wypada z gry na zawsze. Brak profesjonalizmu w stylu Odlaniera Solisa.
Michael Buffer oglasza zwyciestwo Jenningsa, ale karty punktowe oficyjalnych sedziow sa zaskakujace. Walka byla trudna do punktowania, ale mialem wrazenie iz od 2 do nawet 4 punktow przewagi dla Amerykanina jest czyms oczywistym, ale co ja tam wiem…lol…
Bardzo szybko zbliza sie walka wieczoru. W miedzysczasie widzimy wywiad z Algierim tuz przy ringu. No coz, dla niego zbliza sie wielka wyplata, wiec i zainteresowanie jego osoba jest duze…
Wejscia Geale i Golovkina, zapowiedzi Buffera i ruszaja. Entuzjazm na trybunach. Juz dawno nie widzialem tak podekscytowanej publiki na gali bokserskiej. Duze grono Kazachow, badz tez Amerykanow kazachskiego pochodzenia, grupa Ukraincow ze swoimi flagami rowniez wspiera GGG. Duzo ludzi oglada walke na stojaco, my rowniez. Krotko ale tresciwie. Chcemy sie zakladac czy Daniel Geale przetrzyma piec rund, ale nie ma chetnych na to by dawac mu takie szanse. OK…koniec. Nie wiem co w rekawicach ma Golovkin, ale z pewnoscia cos z X-mana gdyz Geale pada jak porazony piorunem i pomimo, ze wstaje, wiemy ze to koniec… Wrzawa, oklaski, aplauz. Tego chca kibice. Za to placimy bilety. Kellerman w ringu przeprowadza wywiad z GGG a my widzimy jak Australijczyk opuszacza zawiedziony ring. Nie sadze, ze bedzie wspominal milo pobyt w New York…
Sala powoli zaczyna sie oprozniac, my rowniez spokojnie wychodzimy. Wychodzac robimy jeszcze pare zdjec z kibicami Golovkina, barwna i rozkrzyczana grupa szczesliwych kibicow. Trzy i pol moze cztery godziny jazdy powrotnej do domu, ale warto bylo zobaczyc w ringu ponownie najbardziej ekscytujacego wspolczenego piesciarza zawodowego.
Gwiazada wieczoru – Gennady Golovkin. Dla mnie osobiscie najwiekszy zawod – Bryant Jennings. Pereza i Geale pomijam, gdyz nie liczylem na wiele…

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSZ6HrOgUZARUBPDT4RLFV...mKD--0RfJQ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Najbardziej śmieszne (żenujące) komentarze, jakie przeczytaliście na bokser.org - Sander - 27-07-2014 10:11 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 11 gości