Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Najbardziej śmieszne (żenujące), ciekawe komentarze, ze strony głównej bokser.org
19-01-2015, 10:53 PM
Post: #1059
RE: Najbardziej śmieszne (żenujące), ciekawe komentarze, ze strony głównej bokser.org
The Champ is back! Nie czytałem, ale na pewno zajebista relacja. Czytajmy sobie, biedne polaczki, co w tv oglądają tylko 1/3 tego, co dzieje się w ringu

Autor komentarza: conceptofpower
Data: 19-01-2015 21:26:40
Dla tych wszystkich, ktorzy chca poczytac relacje z sobotniej gali a nie widzieli jej pod innym tematem wrzucam raz jeszcze ponizszy fragment:

Z PAMIETNIKA ANDRE
MGM GRAND GARDEN ARENA, LAS VEGAS, NEVADA, USA
JANUARY 17TH, 2015
Sobotnie popoludnie, w zaskakujaco zimnym jak na te pore roku Las Vegas. Wylatywalismy z Bostonu okraszonego nieprzyjemna, zimowa pogoda, aczkolwiek bez sniegu a przylatujac do stolicy kasyn, poczulismy rowniez chlod pustynnego klimatu i szarosc zamiast prawdziwego slonca. Przynajmniej nie pada i nie wije jak w domu…Niestety nie mielismy szansy na pokoje w MGM, ze wzgledu na to, ze spoznilismy sie z kupowaniem biletow i innymi rezerwacjami. Zatrzymalismy sie na jedna noc w Bellagio, ktore osobiscie lubie, ale zawsze staram sie byc w tym samym hotelu, gdzie jest najwiecej ludzi zwiazanych z boksersim swiatem, czyli MGM. Po obiedzie w Jasmine Restaurant, postanowilem bezposrednio isc do MGM by obejrzec jak najwiecej walk zakontraktowanych na sobotni wieczor. Pozostali znajomi zdecydowali jednak, ze dolacza do mnie pozniej, kiedy zaczna sie glowniejsze walki a do tego czasu sprobuja szczescia w roulette & black jack w hotelowym casino. Ja nigdy nie bylem hazardzista, moze z obawy przed wpadnieciem w nalog. Wiec skupiam sie tylko na tym co kocham, czyli boksie…Miejsca w arenie wykupilismy znakomite, gdyz Blue 11 to naprawde blisko ringu i widocznosc perfekcyjna. Wielokrotnie siedzielem w podobnych sektorach areny i zawsze bylem zadowolony z wydanych pieniedzy. Wchodzac do MGM Garden zauwazylem, ze niestety ale te pierwsze walki nie ciesza sie jakims zabojczym zainteresowaniem. Nie sadze, ze na sali tuz przed walka Eric Molina & Raphael Zumbano bylo wiecej niz tysiac ludzi, moze nawet mniej. Wszedlem w momencie, kiedy do rozpoczecia pojedynku zostalo jeszcze jakies 20 minut. Wyskok do baru po drinka i powrot w poblize ringu, gdyz tak naprawde nikt jeszcze nie kontroluje wejsciowek do tego stopnia by nie mozna bylo przemieszczac sie pomiedzy sektorami. Pierwsza runda walki w wadze ciezkiej to Molina i jego bardzo precyzyjne uppercuts, ktore wyraznie zmusily brazylijskiego piesciarza do zastanowienia sie nad wlasna strategia. Druga i trzecia rundy bardzo podobne, aczkolwiek Molina dodal kilka bitych z gory prawych, ktore doszly do cely, czyli glowy rywala. Po czwartej rundzie Zumbano wyglada na piesciarza, ktory tak naprawde nie wie co ma zrobic, by uchronic sie przed umiekjetnie zadawanymi ciosami Erica. Wygada na kogos kto ma dosc a jego jeki po kazdym ciosie, przeceiz nie strasznie silnymi zreszta, sa wyraznie slyszalne I odczuwalne w poblizu ringu. W piatej rundzie Molina zaczyna zaawac wiecej ciosow na korpus i kontynuuje uppercuts, co najwyrazniej przynosi efekty w rundzie numer szesc, ktora w mojej opini powinna byc punktowana 10-8 dla Eric Molina. Niewiele sie zmienilo w rundzie siodmej I na poczatku osmej, czyli coraz slabszy Zumbano, ktory najwyrazniej chce tylko dotrwac do konca zakontraktowanej na 8 rund walki. Niestety, prawy uppercut decyduje o tym, ze kolejne cisoy prowokuja sedziego ringowego do zatrzymania pojedynku. Nic rewelacjnego, ale fajnie zobaczyc Molina w ringu, ktory jeszcze nie tak dawno wydawalo sie, ze opusci na zawsze. To niezly piesciarz 3 ligi w tej dywizji, ktory nigdy nie zaistnieje na powazniej, ale ma szanse na zarobienie kilku $ by utrzyma swoja rodzine…Nastepna walka, to taki pojedynek w lightheavyweight division, na ktory czekalem z duzym zainteresowaniem, gdyz nigdy wczesniej nie widzialem w akcji Vyacheslav Shabranskyy, a slyszalem o nim niesmowicie pochlebne opinie. Kolejny Ukrainiec, czyli ex – sovieci atakuja…lol… Prawde jednak mowiac, doceniam amatorskie doswiadczenia bokserskie i jezeli piesciarze potrafia przestawic sie na profesjonalizm w miare szybko, jest to element gry niezwykle istotny. Przeciwnikiem Ukrainca jest doswiadczony I widziany przeze mnie w ringu wielokrotnie Garrett Wilson, ktorego nieudolna imitacja stylu Tysona jest juz dla mnie osobiscie odrobinke irytujaca Patrzac na ten pojedynek, od samego poczatku bylo widac, ze jest to gra do jednej bramki a nokauty na Wilson w rundzie numer dwa (piekny prawy uppercut), jak rowniez w osmej (wspaniale uzycie prawego haka) wskazaly bardzo wyraznie, ze Shabranskyy moze stac sie powaznym graczem w tej dywizji I aczkolwiek Wilson to nie zaden wielki przeciwnik, ale styl w jakim Ukrainiec go pokonal, przekonal mnie iz zaslyszane opinie sa sluszne. Bede obsrwowal jego kariere.Ukrainiec wygrywa przez TKO 9, kiedy Wilson zostaje poddany. Widownia nizbyt zachwycona, ale powiekszyla sie w miedzyczasie o nastepny tysiac na trybunach. Zaczyna sie odczuwac juz atmosphere oczekiwania na uczte w pozniejszych godzinach…Piatka moich znajomych dolacza do mnie w czasie walki w super lightweight division pomiedzy Cesar Quinonez & Joan Valenzuela, ktora byla krociotka I zakonczona zwyciestwem protegowanego Fernando Vargasa. KO 2 dla Quinonez, prawde mowiac niezwrocilem zbytniej uwagi na zadnego z tych piesciarzy, wiec nawet nie wiem czy warto cokolwiek wiecej o nich pisac…Bardziej mnie zainteresowalo to, ze Sarah wygrala ponad $3K w roulette. Lucky girl…lol…Cala wiec ekipa zaczelismy ogladac pojedynek pomiedzy niepokonanym Amir Imam a Fidel Maldonado Jr. Juz pierwsza runda pokazala, ze mozemy oczekiwac na fajerwerki I rzeczywiscie w koncowce pierwszej rundy Maldonado zalicza mate ringu I prawde mowiac myslalem, ze to koniec. Przetrwal jednak I na poczatku drugiej odslony to on posyla na deski Amira Imam, ktory jednak nie wydawal sie zraniony co udowodnil posylajac na mate juz wkrotce I ponownie Maldonada. Naprawde interesujaca walka, ktora najwyrazniej rozruszala juz duza widownie. Patrzac dookola, myslealem iz musi byc w czasie tej walki przynajmniej 5.5-6 tysiecy kibicow. Kolejne rundy pojedynku to ostre wymiany z dominacja Imam, ktory w koncowce piatej rundy nokautuje Maldonado pieknym lewym hakiem I zmusza sedziego do zakonczenia pojedynku. Grupa fanow Imam powyzej nas wrzeszczy z radosci, najwyrazniej ucieszona tak szybkim zakonczeniem calego pojedynku. Imam to kolejny piesciarz, ktorego zobaczylem po raz pierwszy na zywo I wiem, ze te doswiadczenie daje mi impuls do sledzenia jego dalszej kariery. Jest to piescairz, ktorego efektywnosc idzie w parze z efektownoscia a o to wlasnie w boksie zawodowym chodzi…Szybko wyskakujemy do baru na drinka, spotykajac po drodze wracajacego nahale Holyfielda, ktory w oticzeniu swojej grupy znajomych I paru dziennikarzy, najwyrazniej udzielal jakiegos wywiadu dla jednego z tysiecy cybernetycznych “dziennikarzy”… Wracamy na swoje miejsca tuz przed wejsciem na ring Jesus Ruiz, ktory najwyrazniej jestprzygnieciony presja wielkiej publicznosci I atmosfery napiecia. Niepewnosc bije od niego juz przy wchodzeniu na ring. Leo Santa Cruz znajduje sie w ringu po paru minutach rowniez I rozpoczyna sie walka, ktoa nie powinna trwac zbyt dlugo, aczkolwiek nigdy nic nie wiadomo…Powiem szczerze, Leo Santa Cruz jest jednym z tych piesciarzy, ktorych odkrylem dawno temu I sledze ich z duzym zaintersowaniem, ale sam wiem, ze czas dla niego by zaczac bic sie z lepszymi rywalami. Ruiz przez wszystkie osiem rund nie pokazal niczego oprocz serca, by miec szanse na jakiekolwiek zwyciestwo. Mowiac to Santa Cruz niestety rowniez nie olsnil, pokonujac swojego oponenta w sposob, ktory nie mrozi w zylach krwii zadnemu fanowi.Najwyrazniej Leo postanowil juz dawno, ze iloscia ciosow bedzie zakrywal swoj brak silnego uderzenia. Nie sadze, ze walczac w taki sposob, ma nawet najmniejsze szanse by wygrac z Guillermo Rigondeaux, o ktorego prosi swoich promotorow. Mysle, ze oni wiedza lepiej niz sam piesciarz, iz wysylanie go na Kubanczyka niczego mu nie da, a stracic moze jednak bardzo duzo. Z biznesowego punktu widzenia, taki pojedynek jest bezsesnowny dla Santa Cruz Team…Rozgladamy sie dookola, widownia rozrosla sie do prawdopodonie 9 moze 9.5 tysiecy, czyli jak na tego typu gale, zainteresowanie jest bardzo duze.Zreszta duzo ludzi oglada walki w dziesiatkach sports bars dookla calego miasta i bez wydawania paru stowek. Ja doskonale rozumiem, ze wielu kibicow w naszym kraju nie sledzi boksu zawodwoego jak religii, nie sledzi wydarzen tak jak np. ja czy wielu innych PRAWDZIWYCH FANOW BOKSU ZAWODOWEGO. Pare minut zostalo juz do main event wieczoru. Powiem szczerze, denerwuje sie odrobinke. Zbyt wiele energi w roznych formach i na roznych plaszczyznach poswiecilem w ostatnich latach by Deontay Wilder mial ten pojedynek przegrac. To nie jest opcja dla niego ani dla mnie…lol…Juz wchodza. Deontay przy kawalku rapowanym przez goscia na wozku inwalidzkim. Po chwili dowiadujemy sie, ze tp piescairz, ktory zostal sparalizowany w wypadku samochodowym a Deontay dal mu szanse na pokazanie sie na wielkiej gali w Las Vegas, co zawsze bylo wielkim marzeniem tego tego nieszczesliwego czlowieka.Fajne wejscie. Wilder w swojej tradycyjnej masce, wrzawa na widowni okrutna. Widac, ze nie tylko ja czekalem na ten dzien. Wejscie Bermane spokojniejsze i najwyrazniej wskazujace na fakt, ze chce on jak najszybciej rozpoczac walke. Jimmy Lennon Jr zapowiada wydarzenie, stukniecie rekawicami, takie troche zlekcewazone przez Bermane i juz sie wszystko zaczyna. Pierwsza runda. Dookola nas wzbiera sie fala glosnego USA!!!! USA!!! USA!!!. Czas na weryfikacje umiejetnosci. Wilder lewy prosty, lewy prosty i trzymanie dystansu. Tak troche badawczo ale rozsadnie, z inteligencja, Stiverne oprocz chodzenia za Wilderem, niewiele aktywny. Druga runda to juz odrobinke wiecej energy od obydwu piesciarzy, ale Stiverne wciaz zbyt wolny I zbyt schematyczny w swoich…hmmmm, no wlasnie, to nawet nie sa ataki a tylko presja bez zadawania ciosow, jakichkolwiek ciosow. Koncowka rundy, piekny atak Wildera I Bermane w powaznych klopotach, wrzawa dookola nas, wrzyscy zrywaja sie z krzeselek przeczuwajac, ze to moze byc koniec. Kilka poteznych bomb “The Bronze Bomber” laduje na glowie Stiverne’a, ktory pada na deski po cisoach, popychajac Wildera I powodujac sytuacje, kiedy obaj piesciarze san a deskach. Stiverne dotknal kolanem maty przed gongiem, wiec powinno byc liczenie, ale Weeks popelnia blad I pozwala obu piescairzom odejsc do swoich narzonikow bez zadnych konsekwencji. IMHO 10-8 dla Deontaya. Stiverne wyraznie zraniony I szczesliwie gong wyratowal go przed pewnym nokautem. Ogladamy powtorka na wielkich ekranach I wrzawa jeszcze bardziej sie rozprzestrzenia. Tysiace gardel w amoku wykrzykuje WILDER!!!WILDER!!! trzecia runda to kontynuacja poprzednich dwoch, czyli calkowita dominacja Deontaya, ktory zaskakuje spokojem, strategia i ringowa inteligencja. Tak jak przeczuwalem, to co zobaczylismy w ringu z Firtha & Gavern, stanowic moze pewnego rodzaju przyklad tego, jak Wilder powinien walczyc w ringu z piesciarzem pokroju Stiverne. Czwarta runda to nieustepliwe podazanie Haitanczyka za Wilderem, ale wciaz malo efektywne, czyli takie czlapanie za piesciarzem, ktory nie dosc iz wyzszy, z wiekszym zasiegiem ramion, to jeszcze na dodatek szybszym i wyraznie lepszym atletycznie. Te 219 lbs to nie wynik zadnej diety, ale znakomitego obozu przygotowawczego najwyrazniej. Kilka niezlych ciosow Stiverne’a doszlo do celu, ale bez wyrazniejszych efektow. Stiverne rozpoczal w tej rundzie bardziej intensywne ataki na korpus Wildera, ale wciaz Alabamczyk w pelnej kontroli tego co sie dzieje w ringu.Gong. Obserwujemy uwaznie oba narozniki I jak na razie nie widac zadnej paniki w zadnym z nich, ale to dopiera rozpoczyna sie runda numer 5. Kontynuacja tego co dzialo sie w rundach poprzednich… Oczywiscie wszyscy dookola rozmawiaja wskazujac iz to pierwszy raz w karierze Wildera musi on walczyc w rundzie piatej. Pomimo halasy widzimy I slyszymy jak piescairze wymieniaja pomiedzy soba slowne uprzejmosci… Piekne wymiany, Wilder dominuje kolejna runde. Inteligentna walka w wykonaniu Deontaya. Pelna euforia na hali…Kolejna szosta runda to coraz wyrazniejszy napor Stiverne’a ale Wilder realiuje swoj plan takyczny perfekcyjnie. Niezla runda Haitanczyka, ktory w pewnym momencier lapie Deontaya na linach pieknym lewych hakiem, ale nie robi to zadnego wrazenia na piesciarzu z Alabama.ale sadze iz wciaz wygrana przezWildera… Polowa walki za name, emocje siegaja zenitu. W polowie rundy siodmej, Wilder ponownie rani Bermane. Znakomita runda Deontaya. To niemalze kolejna runda , ktora mozan zaliczyc jako 10-8 dla Deontaya, ktory powraca do naroznika z usmiechem. Wrzawa dookola niesamowita w momecie kiedy na wielkich ekranach leci powtorka pieknego prawego prostego, ktory doslownie przestawil nogi Haitanczyka. Osma i dziewiata runda wygladaja bardziej wyrownanie, ale Deontay w pelnej kontroli wydarzen. Dziesiata odslona to coraz bardziej strategiczna postawa deontaya, ktory najwyrazniej juz wie, ze dominuje ten pojedynek na punktu I ogranicza sie do niwelowania jakiegokolwiek zagrozenia ze strony Bermane, ktory jest juz wyraznie zmeczony I jego chaotyczne ataki wygladaja na grozne, ale nie robia wrazenia na Deontay. Co moge tylko powiedziec, to Wilder moze przyjac cios i nie przewraca sie jak Seth Mitchell. To juz jest potwierdzony fakt. Rundy mistrzowskie niewiele zmieniaja. Wilder kontroluje wszystko w ringu I na dodatek przewaga szybkosci jest po jego stronie. Lewy jab Deontaya jest kluczem w tych ostatnich rundach. Emocje siegaja zenitu w momencie kiedy piescairze wstaja do ostatniej rundy. Kto by sie spodziewal. Myslalem, ze decyzja w tej walce jest niemalze niemozliwa, a jednak zanosi sie na to, ze tak sie wlasnie stanie. Deontay spokojnie, Bermane wie, ze musi go znokautowac, ale nie widac by robil cokolwiek by dac sobie taka szanse. Jest juz zmeczony a Wilder co prawda tez nie taki sam jak wpierwszej rundzie, ale wyglada na to jakby wiedzial dokladnie co ma w zasiegu I nie pofejmuje ryzyka. Bermane najwiekszym bledem w tej walce jest nieumiejetnosc skracania dystansu poprzez umiejetna mobilnosc ringowa. Koniec. Runda dosc wyrownana ale w mojej opini rowniez dla Wuildera. Szybko wracam pamiecia do wszystkich 12 rund I na mojej karcie Wilder wygrywa przynajmniej 120 -107. Bezapelacyjen zwyciestwo, czekamy na sedziow ale to tylko wydaje sie formalnoscia…Nie bede ukrywal, ze jestem niesamowicie podekscytowany tym co Wilder zaprezentowal w ringu: …AND THE NEEEEEEW WBC CHAAAAMPIOOOOOOOOON OF THE WOOOOOOOOOOOOORRRRRRLLLLLLLDDDDD…DEONTAY WILDER!!!!!!!!! Oficjalne wyniki: 118-109, 119-108, 120-107 dla naszego chlopaka. Skandujemy USA!!! USA!!! USA!!! Coz, czekalem dlugo na taka chwile, gdyz od ostatnich sukcesow Evander Holyfield, nasza scena wagi ciezkiej byla naprawde zamroczona i niezauwazalna. To sie zmienilo z pojawieniem Deontay Wilder jako nowego mistrza w tej dywizji…Wychodzimy z areny okolo 11 czasu lokalnego. Coz wiecej mozna chcie w ten chlodny styczniowy wieczor w pustynnej scenerii jednego z najbardziej ekscytujacych miast na swiecie…lol… Wracamy do Bellagio zaliczajac jeszcze serie drinks w barze, wymieniajac sie opiniami z innymi kibicami, ktorzy przylecieli do Las Vegas by zobaczyc narodziny kolejnej AMERYKANSKIEJ GWIAZDY BOKSU ZAWODOWEGO…

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSZ6HrOgUZARUBPDT4RLFV...mKD--0RfJQ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
RE: Najbardziej śmieszne (żenujące), ciekawe komentarze, ze strony głównej bokser.org - Sander - 19-01-2015 10:53 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 14 gości