Piłka nożna ogólnie

[Gogolius]

Dzień 20.

Argentyna - Belgia. Często jak gram w fifę to używam sformułowania "gol z tyłka" i bramka Higuaina była jednym z takich goli. Współczuję Curtois, który puścił tylko trzy gole na turnieju (w tym jeden z karnego) a musi wracać do domu. A jako Belgii nie współczuję. Ugrali sporo bo 1/4 jak na taki zespół to dużo, ale brakło tej zadziorności na koniec. Podobnie jak Francuzi, poziom nie ten a na nic ponad własne siły nie byli w stanie się wznieść. Messi vel. Maradona znowu blokowany przez obrońców, Di Maria kontuzjowany (i już nie zagra na turnieju), ale reszta pr0. Szczególnie dobrze dysponowany był blok defensywny, a Mascherano to jak reżyser w teatrze, fajnie fajnie. W drugiej połowie to Argentyna była bliższa 2;0 (poprzeczka) niż Belgia remisu, a to najlepiej odzwierciedla przebieg tego spotkania. Niestety skończyła się przygoda, ale Belgowie mogą sami sobie być winni: za wolno, za przewidywalnie, za niedokładnie, bez jakiejś iskry bożej, czegokolwiek...
A taka Argentyna jest do ogrania, bez dwóch zdań. Tyle, że narazie nikomu się to nie udało.

Holandia-Kostaryka
Pierwszy ćwierćfinał, w którym faworyt nie strzelił szybko gola i nie ustawił sobie meczu. Kostaryka wybitnie defensywna, a Holendrzy "no nic nam nie grozi, to będziemy pykać, może coś wpadnie". Dwie akcje w pierwszej połowie dla Oranje, ale Navas na posterunku. Druga połowa z początku też spokojna - na tyle, że komentator mógł nas raczyć ciekawostkami w stylu "Kostaryka jest czwartym na świecie producentem bananów, a na świecie jest tyle aut na holenderskich rejestracjach, że nie zmieściłyby się one naraz na drogach tego kraju
Później jednak zaczęła się gra bo im bliżej końca meczu tym Holendrzy bardziej przycisnęli. Ale Navas na spółkę ze słupkiem (wolny Sneijdera) wprowadzili Kostarykę do dogrywki. Trzeba przyznać, że Kostarykanie mogli mieć podyktowany rzut karny, ale z drugiej strony w dogrywce Junior Diaz spokojnie powinien dostać drugą żółtą kartkę i sędzia chyba dbał o widowisko (co mi się nie spodobało). Cała piątka defensorów Kostaryki złapała po żółtku, znów ich uratowała poprzeczka (a także jeden z obrońców który w niemałym zamieszaniu przyjął strzał na twarz i wybił go na poprzeczkę), znów parę razy Navas a sama Kostaryka mogła strzelić gola po jednej z nielicznych kontr. W dogrywce akcji i emocji było wielokrotnie więcej niż przez 90 minut. Tuż przed końcem dogrywki Va Gaal zagrał pokerowo i zmienił bramkarza - pewnie na treningach Krull bronił lepiej te rzuty karne, więc taki manewr nie dziwi, choć obecnie spotykany jest skrajnie rzadko. Inna rzecz że warunkami fizycznym to tłamsi Cilessena, o Navasie nie wspominając.

Same karne to pokaz maestrii Holendrów: wszystkie strzały dokładne i mierzone tak, że nawet jak Navas wyczuwał róg to nie miał żadnych szans na obronę. Z drugiej stronie Krull wyczuł wszystkie jedenastki, obronił dwie i to Holandia (mimo wszystko zasłużenie) melduje się w półfinale.
Kostaryki szkoda, no ale wracają do domu po świetnym turnieju, niepokonani, z dorobkiem bramkowym 5:2 (w tym jeden gol stracony z karnego, a drugi po dobitce gdy Navas leżał na ziemi) -> moc.